Opuszczona stara jabłoń, którą już drugi rok okupujemy. Kusi czerwienią słodkawych jabłek. Szkoda,że w sklepach nie ma już tych starych odmian, powoli znikają z naszego krajobrazu. Pozostają te opuszczone w starych sadach. Wybawieniem dla mojego K. którego nie uczulają, wolne od azotanów itp. Niechaj się dobrze ma na lat wiele hojna jabłoń.
Czerwone jabłuszko w malutkich rączkach zajadane z apetytem ( razem z ogryzkiem ;) , co tam, przeoczyłam ten fakt pochłonięta ich smakiem).
Smak, a jeszcze bardziej zapach jabłek, to moje najmilsze wspomnienia z dzieciństwa :) Pieczone jabłka mmm... Lubię wracać to tamtych wspomnień ^^
OdpowiedzUsuńPiękne światło na zdjęciach ^^
"Odkurzaj" tu częściej ;)
Pozdrawiam.
Zapach jesieni w kuchni to właśnie jabłka:)
OdpowiedzUsuńCały czas się biję z myślami nad sensem blogowania muszę pogłówkować:)
Pozdrawiam
Jakie cudne zdjęcia i córeczka rośnie pięknie.
OdpowiedzUsuńJuż rok wspólnego poczytywania - niech trwa nadal!!!
I jabłoń niech Wam rodzi owoce rumiane.
Pozdrawiam.
A niech trwa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ależ pięknie u Was! Długo mnie tu nie było! Za długo!
OdpowiedzUsuń:) Zapraszamy zatem częściej:)
OdpowiedzUsuń