środa, 30 października 2013

W moim ogrodzie








Ostatnie jesienne zbiory , ostatnie na drzewach liście i tarzanie się w nich. Jeszcze w lekkiej kurtce siedząc na ogrzanej słońcem trawie, och mogłabym tak całe dnie wiedząc, że nieuniknione nadejdzie.
Ogród był moich dziadków teraz rodziców ale na zawsze  już będzie tym moim skrawkiem zieleni pełnym dziecięcych westchnień nad światem i  wspomnień. To już czwarte pokolenie się w  nim rozkoszuje i do niego zagląda.  Niesamowita jest ta ciągłość pokoleń , nieprzerwany łańcuch naszych przodków i kolejnych potomków. Jedna całość. Pod tym względem lubię być sentymentalna :)


 


   

 Orzechów zbiórka z ukochanym dziadzią:)





 Nasza ,,Minia"  w roli obserwatora





wtorek, 22 października 2013

Pippi



Słów kilka o Pippi. Słynnej rudowłosej rozbójnicy.  Od dłuższego już czasu nasze dziecko jest pod wielkim wrażeniem tej jakże barwnej postaci. Można by rzec ,że dzień bez Pippi dniem straconym. Ta przygoda z Pippi trwa już niespełna pól roku. A wszystko zaczęło się zupełnym przypadkiem, w ramach przypomnienia sobie przygód  Pippi w wersji filmowej.  I tak obejrzałyśmy razem cały odcinek . Żeby było śmieszniej  w wersji hiszpańskiej na you tube ;))).  Nasze dziecię wówczas zamarło z wrażenia  i zjadło caly obiadek, szybciej niż zwykle;). Tak jest po dziś dzień , bez znaczenia, czy to wersja niemiecka, czy hiszpańska ważne ,że Pippi na ekranie. Każdy, prawie każdy  obiad musi być  jej w towarzystwie, to działa jak odruch Pawłowa. Miseczka z obiadkiem wystawiona na stół równa się z rzuconym w moją stronę pytaniem,  swym słodkim głosikiem: Pippiii, Pippiii?,  rzecz jasna retorycznym pytaniem .
Wszelki  protest z mojej strony to głośny lament, już w innej tonacji :/ ,, Nie mamo Pippi", ,, Kika ( tak siebie nazywa:) tu Pippi mieć, no oć mamooo! "
Co zrobić? Walczyć z tą fascynacją, zabraniać? Fakt film nie do końca na ten wiek, a główka małego czlowieka coraz to bystrzejsza i pomysly Pippi mogą się szybko urzeczywistnić.  Przyznaje,ze pomijam wszelkie ekstremum w wykonaniu Pippi ( skoki z wysokości ,jedzenie gwozdzi, itp.) .
Dużo przy tym śmiechu , cieszy ją małpka na ramieniu Pippi i towarzystwo konia w domu, a piosenka długo nie schodzi z ust ,, lala Pippi"
Jestem ciekawa na jak długo pozostanie w tej fascynacji, czy kiedyś sie to skończy? , neverending story? ,, Czy wasze dzieci przechodziły podobne ekscytacje?
Mam pomysł, by zakupić jej książki w związku z tematem , choć wiem,że ciężko będzie nam przebić w tym przypadku wizję. Póki co regularnie towarzyszymy Pippi w jej przygodach i bez wątpienia pierwszy balik będzie bez dylematu, co do kreacji;) lalala Pippi...

Nasza Pippi Pończoszanka :)


piątek, 18 października 2013

Before Sunrise

Jesienią wczesnym rankiem można się zaplątać w krajobraz pajęcza siecią tkany.
Szkoda tylko ,że tak rzadko wyrywam się z ciepłych pieleszy na spotkanie wschodzącego słońca:)
Pora dnia najlepsza na kontemplacje, w ciszy, która o poranku smakuje najlepiej:) podczas, gdy światło maluje magiczne obrazy.





czwartek, 10 października 2013

Czerwone jabłuszko

Powracamy z wielkim koszem jabłek w jesiennych kolorach. Przeganiam myśli o likwidacji bloga dając sobie ostatnia szansę na jego kontynuację. Jesień  idealną porą na zmiany, w końcu to już rok blogowego bytowania.

 Opuszczona stara jabłoń, którą już drugi rok okupujemy. Kusi czerwienią słodkawych jabłek. Szkoda,że w sklepach nie ma już tych starych odmian, powoli znikają z naszego krajobrazu. Pozostają te opuszczone w starych sadach. Wybawieniem dla mojego K. którego nie uczulają, wolne od azotanów itp. Niechaj się dobrze ma na lat wiele hojna jabłoń.

 
 


 



Czerwone jabłuszko w malutkich rączkach zajadane z apetytem ( razem z ogryzkiem ;) , co tam, przeoczyłam ten fakt pochłonięta ich smakiem).