Słów kilka o Pippi. Słynnej rudowłosej rozbójnicy. Od dłuższego już czasu nasze dziecko jest pod wielkim wrażeniem tej jakże barwnej postaci. Można by rzec ,że dzień bez Pippi dniem straconym. Ta przygoda z Pippi trwa już niespełna pól roku. A wszystko zaczęło się zupełnym przypadkiem, w ramach przypomnienia sobie przygód Pippi w wersji filmowej. I tak obejrzałyśmy razem cały odcinek . Żeby było śmieszniej w wersji hiszpańskiej na you tube ;))). Nasze dziecię wówczas zamarło z wrażenia i zjadło caly obiadek, szybciej niż zwykle;). Tak jest po dziś dzień , bez znaczenia, czy to wersja niemiecka, czy hiszpańska ważne ,że Pippi na ekranie. Każdy, prawie każdy obiad musi być jej w towarzystwie, to działa jak odruch Pawłowa. Miseczka z obiadkiem wystawiona na stół równa się z rzuconym w moją stronę pytaniem, swym słodkim głosikiem: Pippiii, Pippiii?, rzecz jasna retorycznym pytaniem .
Wszelki protest z mojej strony to głośny lament, już w innej tonacji :/ ,, Nie mamo Pippi", ,, Kika ( tak siebie nazywa:) tu Pippi mieć, no oć mamooo! "
Co zrobić? Walczyć z tą fascynacją, zabraniać? Fakt film nie do końca na ten wiek, a główka małego czlowieka coraz to bystrzejsza i pomysly Pippi mogą się szybko urzeczywistnić. Przyznaje,ze pomijam wszelkie ekstremum w wykonaniu Pippi ( skoki z wysokości ,jedzenie gwozdzi, itp.) .
Dużo przy tym śmiechu , cieszy ją małpka na ramieniu Pippi i towarzystwo konia w domu, a piosenka długo nie schodzi z ust ,, lala Pippi"
Jestem ciekawa na jak długo pozostanie w tej fascynacji, czy kiedyś sie to skończy? , neverending story? ,, Czy wasze dzieci przechodziły podobne ekscytacje?
Mam pomysł, by zakupić jej książki w związku z tematem , choć wiem,że ciężko będzie nam przebić w tym przypadku wizję. Póki co regularnie towarzyszymy Pippi w jej przygodach i bez wątpienia pierwszy balik będzie bez dylematu, co do kreacji;) lalala Pippi...
Nasza Pippi Pończoszanka :)