Wyczyny małej K.w głównej mierze sprowadzają się do tego, by móc powstać, by po chwili upaść. Taka nieszczęsna kolej rzeczy:( .Na szczęście Mała K zaprawiona już w,, up and down " i pięknie wyćwiczyła upadanie na pupę dodatkowo opancerzoną pieluchą.:)
Co raz szybsza, co raz bardziej nieuchwytna, częściej wyrusza w samotne wycieczki domoznawcze zaskoczona nowymi odkryciami, niekoniecznie budzacymi mój podziw i entuzjazm.
Za rogiem długi korytarz, a tam drzwi , a za drzwiami łazienka , a w łazience pralka, a w pralce bęben co się kręci, kreci się... o tak ja tu zostaje mama:)))
A kutku:)
Chwila nieuwagi i kłopoty gotowe,a to zaledwie sekundy. I jedna z wielu sytuacji.
Duże plastikowe pudło nagle znalazło się na głowie naszej wszędobylskiej:) i pochłonęło ją zupełnie. Akcja na ratunek Małej K i odwracanie uwagi od dramatycznej sytuacji jaka się przed chwilą rozegrała, trochę aktorstwa, sztucznie przyklejony uśmiech , że przecież nic się nie stało. W międzyczasie szybki ogląd, czy aby K. w całości, ręka, głowa cała itp. Chwila zastanowienia, w głowie małej K. łamigłówka w którą to stronę skierować swe działania? Histerycznego płaczu, czy może ruszyć jakby nigdy nic przed siebie w dalsza wędrówkę pełną przygód. Ostatnio coraz częsciej opcja druga na fali:)) Ech, piętrzą się nam tego typu przygody, a ciekawość Małej K. zatacza coraz to szersze kręgi. Bez guziołków nie ma opcji.
Poza tym silna z niej dziewczynka. Codziennie trenuje się w podnoszeniu ciężarów o różnej masie ciężkości. Niepozorna Mala K, jeszcze nie spionizowana, by poruszać się po domu na dwóch kończynach, a już wytrawnie ćwiczy jak mały ciężarowiec:) Sama wstaje balansując wypiętą pupą ( rozkoszny to widok), a dobrze przy tym zgarnąć coś w łapki. Ooo! Może suszarka,którą mama porzuciła biegnąc na ratunek. Jest trofeum dumnie podnoszone, powolutku zejście w dół i ponownie w górę przy asyście troskliwej matki, która zazwyczaj wróży bolesny upadek. I tak jeszcze z 8 razy, by ruszyć ponownie do boju, cała na przód!:)
Kolejny post będzie chyba o moim zmęczeniu ;), gdyż te wszystkie sukcesy małego człowieka kosztują wytężonej matczynej uwagi, cierpliwości, czujności itd Nie żeby miało to zabrzmiec pretensjonalnie , z wyrzutem, niee ! Jest dobrze, a może i bardzo dobrze, bilans na plus. Po prostu taki czas, z zadyszką :)